sobota, 17 maja 2014

Rozdział IV

Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. To pewnie mój brat pomyślałam i dalej pracowałam. Wyglądał na zdenerwowanego, rzucił gdzieś torbę w kąt i wszedł do salonu.
- Długo chciałaś to przede mną ukrywać? -zapytał zdenerwowany i zacisnął pięść. W pierwszej chwili nie wiedziałam o co mu może chodzić, ale chwilę później się domyśliłam.
- Marc, uspokój się i usiądź. Powiedz o co Ci chodzi, nie umiem czytać w myślach. -odpowiedziałam i usiadłam na kanapie. Ten jednak nadal latał po całym pokoju jak oszalały.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że ten babiarz Cesc się do Ciebie tak przystawia? -zapytał i spojrzał na mnie ze złością.
- Przestań! Zaraz tam przystawia..Nic złego mi nie zrobił, daj sobie spokój -próbowałam zachować spokój.
- Nie kłam! Wiem wszystko i proszę Cię nie kręć. Nie chce go widzieć, że kręci się wokół Ciebie. To jest w ogóle innym typ faceta, nie nadaję się do stałego związku. -powiedział rozgniewany i dopiero teraz usiadł obok mnie.
- Przecież nawet się z nim nie spotykam i nie mam tego w planach. Zresztą chciałam uniknąć takiej sytuacji jak teraz. I proszę Cię następnym razem trochę spokojniej, nie mam 10 lat i nie musisz mi mówić jak mam sobie układać życie. -podniosłam się i wyszłam z salonu.
Przyznam zdenerwował mnie trochę. Zamiast porozmawiać najpierw ze mną to robi jakieś sceny jakby nie wiadomo co się stało. Po za tym nie powinien chyba zabraniać mi kontaktów z kimś? Zresztą jakoś nie miałam ochoty na to by bliżej poznawać Cesca, wręcz przeciwnie chciałam tego uniknąć. W ogóle skąd on o tym się dowiedział? Jedyna osoba, która o tym wiedziała był Alexis. Czyżby mu o wszystkim powiedział? Prosiłam go żeby to zostało między nami, bo nie chciałam denerwować swojego brata i tworzyć konfliktu pomiędzy nim, a Fabregasem. Nie chciałam się kłócić ze swoim bratem miałam nadzieję, że szybko to sobie wyjaśnimy.


*****


Siedziałam w kuchni i popijałam kawę. Zaraz właśnie miałam wychodzić do Gerarda i Shaki żeby zająć się Milanem na całą noc. Wzięłam tylko potrzebne rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. Wcześniej już wyjaśniłam sobie całą sytuację z bratem. Przeprosił mnie za swoje zachowania, a ja jego że zataiłam ten fakt przed nim. Chociaż nadal uważam, że jakby się o tym nie dowiedział to byłoby znacznie lepiej. Taksówka czekała na mnie, więc szybkim krokiem wyszłam z domu. Kiedy byłam już na miejscu, zobaczyłam Pique jak stoi na podwórku, przywitałam się i weszłam do domu.
- Gdzie Shakira? -zapytałam.
- Nie ma już jej, pojechała załatwić jeszcze jakieś sprawy i prosto z miasta pojedzie do restauracji. Wszystkie potrzebne rzeczy masz w kuchni, gdyby coś się działo  to dzwoń. A żeby Ci nie było smutno samej to znalazłem Ci towarzysza. -piłkarz ucałował mnie w policzek i wsiadł do samochodu. Pomachałam mu jeszcze ręką i weszłam do domu. Wchodząc usłyszałam śmiech malucha, uśmiechnęłam się i poszłam do pokoju w którym się znajdował.
- Cześć Catina! -usłyszałam głos mężczyzny i zatkało mnie.
- Alexis co Ty tu robisz? -zapytałam zaskoczona i lekko zdezorientowana.
- Robię za nianię. Właściwie to chyba razem będziemy współpracować. -uśmiechnął się i zrobił miejsce na kanapie.
W co oni mnie wpakowali?  Ale przyznam, ze to jest miła niespodzianka, lubiłam towarzystwo piłkarza.
- Nie spodziewałam się Ciebie tutaj -zerknęłam na niego.
- Proszę.. usiądź nie gryzę. -zaśmiał się i ponownie zaprosił mnie na kanapę.
Przy Sanchezie czułam się taka wyluzowana. W zasadzie już od pierwszego dnia kiedy tu przybyłam złapałam z nim wspólny kontakt. Mamy te same poglądy na wiele spraw, interesujemy się podobny rzeczami, poczucie humoru również mamy podobne. Dobrze jest mieć takich znajomych.
Maluch po obejrzeniu bajek, wykąpaniu się, poszedł spać. W sumie nie sądziłam, że dzieci w jego wieku mogą być tak spokojne. No, ale lepsze ciche dziecko niż takie które by robiło w domu tornado. Alexis włączył jakąś komedię romantyczną, ale szczerze mówiąc to byliśmy pochłonięci bardziej rozmową niż oglądaniem filmu. Piłkarz opowiadał mi śmieszne historię, które przytrafiały się jemu i mojemu brata. Dawno się tak nie uśmiałam, prawie popłakałam się ze śmiechu.
- Twój braciszek nie jest taki grzeczny na jakiego wygląda. -zaśmiał się i upił łyk soku.
- No wyszło szydło z worka. -poruszyłam brwiami i uśmiechnęłam się.
- Powinnaś się częściej do mnie uśmiechać, bo wtedy pięknie wyglądasz. -piłkarz przybliżył się do mnie, a ja zarumieniłam się.
- Oj Sanchi! Dlaczego Ty od samego początku próbujesz mnie zawstydzić? -przewróciłam oczami i spojrzałam błagalnym wzrokiem na piłkarza.
- Musisz mi to wybaczyć, ale nie mogłem się powstrzymać -odpowiedział i nalał nam coś do picia. Nie piliśmy alkoholu, bo w końcu mieliśmy pod opieką małe dziecko.

Właśnie przyszła Shakira i Geri. Trzeba przyznać, że mają wyczucie czasu. Para od razu dopytywała się czy ich pociecha nie robiła nam wielu kłopotów. Jak oni mogli uważać, że taki aniołek jak Milan może robić jakiś kłopot? W zasadzie to nic już nas tu nie trzymało. Pożegnaliśmy się ze znajomymi, którzy nam dziękowali za pomoc. Sanchez zadeklarował się, że odwiezie mnie do domu. Kiedy byliśmy już na miejscu wysiadł i odprowadził mnie bezpiecznie pod same drzwi mieszkania.
- Obiecałem, że dostarczę Cię całą i zdrową do domu. Musiałem dotrzymać słowa. Dziękuję za wspaniały wieczór i mile spędzony czas.
- To ja dziękuję. -uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, że to nie ostatnie nasze takie spotkanie - piłkarz przybliżył się do mnie i złożył na moim policzku całusa i skierował się w kierunku swojego samochodu.


*Alexis*


Coś dziwnego ostatnio się ze mną dzieję. Nie mogę przestać o niej myśleć to jest silniejsze ode mnie. Uwielbiam z nią rozmawiać, jej śmiech i zapach. Jest zupełnie inna od reszty kobiet, które spotykałem. Catina była taka zmysłowa, delikatna. Pragnę ją bliżej poznać, dowiedzieć się co lubi, jak wcześniej wyglądało jej życie. Jedyne czego chce to bliżej ją poznać i móc spędzić z nią jak najwięcej czasu. Martwi mnie jedynie jedno. Cesc..czuję, że dopnie swego zrobi wszystko by ją do siebie przekonać.


****


- Czy Ty i Alexis się spotykacie? -zapytał Marc wchodząc do salonu.
- Tak, ale tylko jako znajomi -odpowiedziałam i dalej wypełniałam faktury, których miałam całą masę.
- Na pewno? Ostatnio chodzi taki zadowolony na treningu przykłada się. Nie masz z tym nic wspólnego? -zapytał zaciekawiony wziął krzesełko i usiadł obok mnie.
- Daj mi spokój. Nie przyjechałam tutaj szukać chłopaka tylko do pracy. Zresztą Sanchi to dobry kolega i nic więcej. A teraz weź tą rękę, bo chce do jutra to skończyć -odpowiedziałam i zsunęłam dłoń brata, która leżała na moich fakturach.
Dzisiejszego dnia wszystko mnie denerwowało. Sama nie wiem dlaczego tak było. Może zbyt dużo pracy? Nic mi nie wychodziło i na niczym się nie mogłam skupić. Od dłuższego czasu nie widziałam już Fabregasa dziwiło mnie to, bo zawsze był tutaj stałym gościem. A teraz nagle jakby się przepadł. Dlaczego ja właściwie o nim myślę? Przestań! Wybij go sobie z głowy. Przecież go nie lubię, a właśnie teraz siedzę i zastanawiam się co robi. Dobrze, że Marc nie czyta mi w myślach, bo by mnie chyba w tym momencie zabił. Nie chce zniszczyć pomiędzy nimi tej przyjaźni. Wiem jaki jest Cesc w stosunku do kobiet, ale podobno jako przyjaciel spisuję świetnie. Może nie jest taki zły na jakiego wygląda? Nie, co ja bredzę. On jest gorszy na jakiego wygląda. Totalnie zgłupiałam chyba. Muszę się trzymać tego, że go nie lubię.
Nagle do domu wbiegł zdyszany Pique. Przestraszyłam się, bo wszedł niczym piorun cały roztrzęsiony.
- Co się stało? -zapytałam zaniepokojona i podeszłam do piłkarza.
- Jechałem do was i rozbiłem cały przód mojego pięknego samochodu. -odpowiedział i zrobił smutną minkę.
- Ale Tobie nic się nie stało z tego co widzę. odpowiedziałam i spojrzałam na piłkarza, aby upewnić się czy z nim wszystko w porządku.
- Mi nie. Ale co ja teraz zrobię bez mojego cudeńka? To było moje oczko w głowie. -usiadł i opuścił głowę w dół.
- Piłkarze.. -westchnęłam i skierowałam się do kuchni aby zrobić coś do picia.
Na dół zeszedł mój brat i wysłuchał tej 'strasznej' historii o jego samochodzie. Pokręciłam tylko głową i zastanawiałam się czy to ja jestem dziwna czy oni. Geri o mało co się nie popłakał jak mówił o swoim aucie.
- Dlaczego tak rozpaczasz? Przecież masz tyle pieniędzy, że możesz kupić sobie 10 takich samochodów. -powiedziałam i przewróciłam oczami.
Obaj dziwnie się na mnie spojrzeli.
- Kobiety..one nigdy tego nie zrozumieją. - powiedział Marc jednocześnie kręcąc przy tym głową.
Lepiej usunę się z tego pokoju, bo zaraz mnie zabiją tym swoim spojrzeniem. Wolałam się już nic nie odzywać, aby nie urazić Gerard i jego 'cudeńka' jak on sam nazwał swoje auto.Albo może lepiej wyjdę z domu, bo naprawdę zaraz nie wytrzymam ze śmiechu jak słyszę te opowieści Pique jakie to piękne chwilę przeżył ze swoim samochodem. A myślałam, że to ja jestem dziwna. Przebrałam się w coś bardziej wyjściowego i wyszłam z domu. W sumie jestem tutaj jakiś czas, a nigdy nie miałam okazji podziwiać widoków tego pięknego miasta. Rozglądałam się na wszystkie strony. Zobaczyłam stoisko w którym było pełno gadżetów klubowych Barcelony. Było tam wszystko od skarpetek po majtki, koszulki, bluzy. Zerkałam na ludzi, którzy z dumą nosili klubowe barwy uśmiechając się przy tym. To miasto było przepełnione radością. Wszyscy byli do siebie przyjaźnie nastawieni. Podeszłam do jednej z koszulek na której widniał numer '4' a u góry był napis Fabregas.
- Ładnie byś w niej wyglądała. -usłyszałam za sobą głos. - Chcesz kupić? -dodał.
- Nie, nie wiedziałam, że grasz w numerze 4. -odpowiedziałam i chciałam się przejść, ale Cesc automatycznie zablokował mi przejście.
- Wybierasz się gdzieś? -uśmiechnął się i spojrzał na mnie swoimi ciemnymi tęczówkami.
- Może. -odpowiedziałam i spojrzałam na piłkarza, który ciągle stał przede mną nie chcąc mnie przepuścić. Przez chwilę tak staliśmy bezczynnie i wpatrywałam się w jego brązowe oczy. Dlaczego ja właściwie go nie ominę i nie pójdę sobie dalej? Ale kiedy chciałam to zrobić on ciągle stawał mi na drodze.
- Nie dasz za wygraną prawda? -zapytałam.
- Po prostu nie jestem taki za jakiego mnie uważasz. odpowiedział i zrobił krok w moją stronę.
- Jesteś Cesc. A teraz pozwól, że przejdę śpieszę się mam jeszcze do załatwienia kilka spraw -odburknęłam, a ten nadal stał mi na drodze.
- Jeśli dasz się zaprosić na kolację to zejdę. -odpowiedział i poruszył śmiesznie brwiami.
- Wystarczy, że wybiorę numer Marca i wtedy zejdziesz mi z drogi w podskokach, chcesz tego? -odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech triumfu.
Piłkarz w tym momencie przesunął się, a ja mogłam swobodnie przejść. Jednak z jego twarzy nie zniknął uśmiech, uważnie się mi przyglądał i obserwował każdy mój ruch. Szczerze? Nawet mi to nie przeszkadzało, teraz czułam się pewnie w swoim ciele. I jego wzrok mnie nie rozpraszał. Odwróciłam się jeszcze niepewnie, a on nadal stał w tym samym miejscu i mi machał. Zaśmiałam się do siebie i ruszyłam w kierunku domu.

_________________

Leci do was IV rozdział! Jak się podoba?
Dzisiaj Barcelona rozgrywa swój ważny mecz z Atletico. Jeśli wygramy to obronimy tytuł. Mam nadzieję, że dzisiejszego dnia Cules będą mieli powody do radości!

czwartek, 8 maja 2014

Rozdział III

Wszystko układało się na razie po mojej myśli. Dwa dni temu zaczęłam pracę, a teraz siedzę i projektuję sukienkę na ślub Shakiry z Pique! Jestem wniebowzięta, że ktoś taki jak Shakira chce żebym to właśnie ja zaprojektowała jej suknię ślubną i garnitur dla Gerarda. Musi być ona idealna i jedyna w swoim rodzaju, nie chce zawieść młodej pary. Przez ostatnie dni zaprzyjaźniłam się z piosenkarką. Praktycznie widujemy się codziennie. Czasem pomagam jej przy Milanie, przesłodkie dziecko. Wyglądają razem tak cudownie, że można określić ich rodziną idealną.

- Dosyć tej pracy, bo mi się tu zamęczysz. Zapraszam Cię na trening! Nie chce nawet słyszeć, że nie masz ochoty. Już raz, dwa, trzy! -zaśmiał się Marc i pociągnął mnie za rękę. - Zaraz dam Ci swoją koszulkę żebyś wyglądała jak przystało na kibica najlepszego klubu na świecie!
Nie miałam nic do gadania. Mój brat jak się na coś uprze to już koniec. Wzięłam tylko torebkę i możemy już wychodzić. Ludzie w Barcelonie są przemili, każdy się do mnie uśmiechał, machał a czasem nawet podchodził. Kiedy weszłam na Ciutat Esportiva od razu można było dostrzec wesołych piłkarzy Barcelony. Marc przedstawił mnie swojemu trenerowi Martino i poszedł się przebrać, a ja zasiadłam na trybunach.
- No proszę kogo moje oczu tu widzą -usłyszałam głos Alexisa i na sam jego widok uśmiechnęłam się. -Cieszę się, że tu przyszłaś -spojrzał na mnie swoim cudownym wzrokiem i pobiegał w kierunku swoich kolegów, którzy go wołali.
Uśmiechnęłam się do siebie. Całą swoją uwagę skupiałam tylko i wyłącznie na Sanchezie. Pewnie dlatego, że co chwilę coś do mnie krzyczał, albo uśmiechał się. Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Miałam taki bałagan w torbie, że nie mogłam go znaleźć. Pochłonięta szukaniem komórki nie zauważyłam jak w moją stronę leci piłka i trafia wprost na moją głowę.
- Widzisz co najlepszego zrobiłeś? Nie dość, że Cię dziewczyna nie lubi to jeszcze ją piłką w głowę trafiasz -powiedział Alexis i szturchnął swojego kolegę.
Otwarłam pomału oczu, a wokół mnie było całe zbiorowisko. Chyba wszyscy piłkarze i trenerzy stali nade mną.
- Nic Ci nie jest? Bardzo Cię przepraszam. Naprawdę nie chciałem Cię trafić to było przypadkowe. Przepraszam!
Ten głos już był mi tak bardzo znany, że aż to było do znudzenia. Cesc.
- Nie wierzę..znowu Ty? Nie dotykaj mnie. Czy do Ciebie kiedykolwiek dotrze, że masz mnie nie dotykać, ani za rękę ani za nogę, ani za głowę. Daj mi spokój! -gwałtownie się podniosłam. I to był zły pomysł, momentalnie zakręciło mi się w głowie i zachwiałam się.
- Nie wstawaj! Zaraz zabierzemy Cię do szpitala. I nic nie mów, tym razem musi Cię zbadać doświadczona osoba -powiedział Marc i spojrzał zdenerwowany na Fabregasa.
- Ty już lepiej stąd odejdź, bo jak się dziewczyna ocknie to Ci odda z podwojoną siłą. -powiedział Alves i pokręcił głową.
Cesc był całkowicie skołowany tą sytuacją. Widać było, że się bardzo przejął i miał wyrzuty sumienia. Wiedział, że to nie było celowe, ale teraz dziewczyna ma go już totalnie za skończonego dupka. Chciał pojechać razem z resztą do szpitala, ale Bartra kategorycznie mu tego zakazał.


****


Czułam się jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć. Ten ból był nie do opisania. Do tego wszystkiego robiło mi się niedobrze. Ten strzał musiał być naprawdę bardzo mocny. Obudziłam się lekko zdezorientowana, obok mnie siedział mój brat Shaki i Alexis. Jedyne co pamiętam to, że szukałam telefonu. A kto sprawił mi taką niespodziankę w postaci strzału piłką w głowę? To był Cesc! Tak to on. Jeszcze pamiętam jak nakrzyczałam na niego. Znowu wyszłam na wredną, a tak naprawdę mało kto zna mój powód nienawiści do niego. Ale mimo to i tak chyba przesadziłam, powinnam trzymać swoje emocje w sobie, a nie tak zaraz wybuchać.
- Jak się czujesz? -usłyszałam zatroskany głos brata.
- Trochę boli mnie głowa, ale będę żyła. -zaśmiałam się i zacisnęłam jego dłoń.
- Całe szczęście to nic poważnego. Będziesz mogła już dzisiaj wyjść, ale musisz odpoczywać przez najbliższe 3-4 dni. - pogłaskał mnie po głowie i ucałował w czoło.
Dobrze wiedziałam jaki mój brat jest opiekuńczy i teraz nie da mi spokoju. Będzie kazał mi leżeć cały czas w łóżku. Na samą myśl jeszcze bardziej mnie bolała głowa.
- Swoją drogą to nieźle nawrzeszczałaś na Cesca. Może powiesz co Ci zrobił? Oprócz tego uderzenia piłką. -zapytał Marc i spojrzał na mnie.
- Nic. Byłam zła za to, że mnie walnął tą piłką. Pewnie tak samo zachowałabym się w stosunku do innego piłkarza -przewróciłam oczami.
Musiałam skłamać, wiedziałam że jak mu powiem prawdę to ten jeszcze bardziej się wkurzy i stałoby się jakieś nieszczęście, wole tego uniknąć. Już wystarczająco namieszałam. Z pomocą Alexisa i mojego brata jakoś doszłam do samochodu. Kiedy byliśmy już na miejscu na schodach wejściowych siedział Fabregas i trzymał dłonie na twarzy. Od razu jak nas zobaczył to szybko wstał i podszedł do mnie.
- Jak się czujesz? Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? Bardzo Cię przepraszam, nie wiem już co mam ze sobą zrobić, kompletny idiota ze mnie -zaczął to mówić z przejęciem..
- No z tym ostatnim to się zgodzę. Nie martw się będę żyła -odpowiedziałam i zaśmiałam się.
Nie sądziłam, że Cesc ma uczucia, a jednak jest jeszcze w nim trochę człowieka. Zawsze chodzi taki pewny siebie, nie przejmuję się nikim ani niczym, a tutaj proszę. W sumie trochę strachu dobrze mu zrobi. Może przemyśli swoje zachowanie i będzie wiedział, że dziewczyna też ma uczucia i nie jest zabawką. Spojrzałam się na swojego brata, który uważnie się nam przyglądał. Mogłam już zachować dla siebie to zdanie z tym idiotą żeby nie wzbudzać podejrzeń.
- Może jeszcze będą z Ciebie ludzie - Alexis poklepał po plecach zmartwionego kolegę i wszedł do domu.


*Marc*


Zachowanie Cat wobec Cesca mnie zastanawiało. Zawsze gdy był w pobliżu ona uciekała, albo mu dogryzała. Z reguły nigdy taka nie była więc o co może chodzić? Czyżby jej coś zrobił? Albo sprawił przykrość? Miałem tyle pytań, a na żadne nie znałem odpowiedzi. Albo może mi się tylko wydaję? Przecież gdyby coś się działo to na pewno by mi powiedziała. Zresztą zauważyłem, że dobrze dogaduję się z Alexisem i wydaję mi się, że Fabregas nie namieszał jej w głowie. To mądra dziewczyna i nie da się omotać pierwszemu lepszemu podrywaczowi. Szanuję Cesca, ale jeśli chodziło o moją siostrę to nie chce żeby cokolwiek ich łączyło oprócz zwykłej znajomości.


****


- Dziękuję, że tak się o mnie martwisz i tylko tracisz na mnie swój czas. -spojrzałam w jego ciemne oczy.
- Daj spokój dla mnie to sama przyjemność. -odpowiedział Alexis i przybliżył się do mnie.
Do pokoju wtargnął Cesc. Czy on zawsze musi w czymś przeszkodzić? Nie chciałam już krzyczeć na niego i pokazywać jak bardzo mnie irytuję.
- Sanchi możesz zostawić nas na chwilkę samych? -zapytał się i spojrzał proszącym wzrokiem swojego kolegę. Ten wstał i wyszedł z pokoju.
- Słuchaj wiem, że myślisz o mnie w samych negatywach i nie dziwię Ci się, bo zachowywałem się jak skończony idiota. Chciałem Cię przeprosić za swoje zachowanie i przysiądź poprawę. -zerknął na mnie licząc na wybaczenie.
- Samym przepraszam nie załatwisz sprawy. -odpowiedziałam i spojrzałam na niego dość chłodnym wzrokiem.
- To może jakiś wspólny wypad? -zerknął na mnie ochoczo, a mnie zatkało.
- Nie Cesc. To chyba nie jest najlepszy pomysł. Ja muszę teraz odpoczywać, potem mam masę pracy. W zasadzie brak wolnego czasu. -to była tylko wymówka, widziałam że nie mogę się z nim umówić. To jest zupełnie inny typ faceta, który bawi się tylko kobietami, a to że tutaj przyszedł i przeprosił o niczym nie świadczy.
- Jakbyś zmieniła zdanie, będę czekał.
- Idź już lepiej. -odpowiedziałam i odwróciłam się na drugi bok.
Przyszedł i przeprosił i myśli, że to wszystko załatwi? Nie, nie ze mną takie numery. Nie tym razem. Nie jestem pustą i nawiną laską jakie miał w zwyczaju poznawać. Już przekonałam się jakim typem faceta jest. Zaciągnąć do łóżka, a potem zostawić. Drugi raz bym tego nie zniosła. Już miałam dość tego dnia, dlatego wtuliłam się w poduszkę i usnęłam.


****


- Po co Ty ją tak męczysz? Przecież widzisz, że nie ma ochoty z Tobą rozmawiać. Nie musisz jej tak ciągle nachodzić. -odezwał się Alexis i podszedł bliżej do Fabregasa.
- Chciałem tylko przeprosić, naprawdę mi przykro, że przeze mnie teraz musi leżeć. A zresztą dajcie mi już spokój. -Fabs minął przyjaciela i udał się w stronę schodów.
Sanchez patrzył na niego zdziwiony. Czy to na pewno ten Cesc, którego znają wszyscy? Nikt nigdy go takiego nie widział. Dziwne. Facet w końcu zaczął mieć uczucia.


*Tydzień później*


Czuję się już znaczenie lepiej. Ból głowy już dawno mi minął. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Dlaczego od ponad tygodnia nie miałam w ogóle okazji spotkać Cesca. Nie przychodził do mojego brata, a zawsze był tutaj stałym bywalcem. Może mnie unika? Zresztą, dlaczego ja w ogóle o nim myślę? Przecież go nie lubię, tak bardzo irytuję mnie jego obecność, ale..mimo to o nim myślę. Cat, przestań! To jest zwykły dupek, który chcę Cię tylko zaliczyć. Nie warto tracić na niego czasu. Skoro nie przychodzi to lepiej dla mnie. Nie muszę się chować i przed nim uciekać czy go zbywać. Mój brat miał właśnie dzisiaj wrócić z meczu, grali na wyjeździe i z tego co było mi wiadomo to wygrali. Marc pomimo, że nie zawsze gra w pierwszym składzie to bardzo angażuję się w grę. Chce udowodnić trenerowi jak ważnym zawodnikiem jest i może być w przyszłości dla klubu. Bardzo cieszę się, że tak powodzi mu się w życiu zawodowym, ciągle opowiada mi różne historię z treningów, czy jakieś anegdotki z meczów. Jednak nigdy nie opowiadał mi o żadnej dziewczynie. Nie podoba mu się nikt? Przecież jest przystojnym mężczyzną i na dobrą sprawę mógłby mieć każdą, którą sobie zapragnie. Pamiętam jego ostatni związek, bardzo przeżył rozstanie ze swoją partnerką i od tego czasu nie związał się z nikim. Ba! Nawet nie umawiał się z żadną dziewczyną. Mam nadzieję, że w końcu spotka kobietę swojego życia, bo zasługuję by być w pełni szczęśliwy. Z rozmyślań wyrwał mnie telefon. Kto mógł do mnie dzwonić?
- Hej kochana! -usłyszałam w słuchawce głos Shaki. Od razu się uśmiechnęłam. - Masz jutro trochę wolnego czasu? -zapytała.
- Myślę, że znajdę ale dopiero tak od 18:00, a o co chodzi? -zapytałam zaciekawiona.
- Miałam bym do Ciebie ogromną prośbę. Mogłabyś na wieczór zostać z Milanem? Bo razem z Gerardem chcieliśmy spędzić wspólnie czas. -blondynka mówiła to trochę niepewnie.
- Jasne! Bardzo chętnie zaopiekuję się tym szkrabem! -uśmiechnęłam się i pożegnałam z przyjaciółką.
Uwielbiałam małe dzieci, były takie kochane i urocze. A Milan był naprawdę przesłodki i do tego spokojny. Na samą myśl uśmiechnęłam się do siebie i zabrałam za projekty.


_________________________

No i kolejny rozdział za mną, trochę dziwnie mi się go pisało i nie jestem z niego zadowolona za bardzo. Mam jedynie nadzieję, że wam przypadnie do gustu. Czekam na komentarze i opinie :)

czwartek, 1 maja 2014

Rozdział II

Miałam dobry humor. Włączyłam sobie radio i akurat leciała jedna z moich ulubionych hiszpańskich piosenek. Tańczyłam po całej kuchni, poruszając rytmicznie biodrami. . Gotowanie było moją drugą pasją zaraz po projektowaniu ubrań. Usłyszałam jak ktoś otwiera dom, domyśliłam się że to mój brat wrócił już z treningu. On to ma nosa! Podszedł do mnie i złożył na moim czole słodkiego buziaka, a ja to odwzajemniłam.
- Widzę, że przyrządzasz coś pysznego. -piłkarz nie mógł się już doczekać dania, które zaraz podam. - Wiesz będziemy mieli zaraz dwóch gości -spojrzał na mnie niepewnie.
- Spokojnie jedzenia starczy dla każdego -uśmiechnęłam się i usiadłam do stołu.
Marc rozkoszował się daniem, które zrobiłam. Lazania to było coś co lubi najbardziej. A póki jeszcze jestem w domu to trochę go po rozpieszczam. Usłyszeliśmy głosy, więc można było się domyśleć, że jego dwaj koledzy już przybyli. Kiedy zobaczyłam jednego z nich aż się zakrztusiłam, nie dowierzałam w to co widzę.
- Cat, wszystko w porządku? - spytał Marc, a ja tylko pokiwałam głową.
Obaj mieli stroję Barcy, więc można było domyślić się, że grają razem w drużynie. Na samą myśl aż się załamałam. Jak ja mam wytrzymać w towarzystwie Cesca? Z tego wszystkiego odechciało mi się jeść. Jeszcze jakby tego było mało to usiadł obok mnie. Nie chciałam mówić bratu o tym co się wydarzyło podczas ostatniej imprezy. Wolałam nie robić zamieszania i kłopotów. Siedziałam tak bezczynnie i tylko czekałam, aż wstaną i pójdą do salonu. Nagle poczułam jak ktoś dotyka mnie po kolanie. Nie to już był szczyt wszystkiego! Zabrałam rękę piłkarza i uderzyłam go w nogę, ten aż jęknął z bólu. Wszyscy dziwnie spojrzeli się na piłkarza, a ten tylko zaśmiał się.
- Catina, pamiętasz miałaś mi pokazać jedno zdjęcie o którym rozmawialiśmy na imprezie? - odezwał się Alexis, których chyba zauważył, że coś jest nie tak i czuję się niekomfortowo przy Fabregasie, dlatego wymyślił taką wymówkę aby odciągnąć mnie od niego. Odetchnęłam z ulgą i wstałam od stołu, a Sanchez poszedł za mną do mojego pokoju.
- Bardzo Ci dziękuję. Nie wiem ile bym jeszcze wytrzymała obok niego. -posłałam do niego szeroki uśmiech, a ten go odwzajemnił.
- Musisz uważać, on tak łatwo nie odpuszcza sobie takich pięknych kobiet. -skomplementował mnie, a ja się tylko zarumieniłam.
Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi. To był Marc.
- Nie przeszkadzam? Chciałem tylko powiedzieć, że idziemy na piwo z chłopakami. Idziecie?
- Nie, ja zostanę w domu, jakoś nie mam ochoty -odpowiedziałam i spojrzałam się na brata.
Alexis był trochę zmieszany, ale powiedziałam mu żeby poszedł, a ja sobie sama dam radę. W końcu nic takiego się nie stało, a chwila odpoczynku dobrze mi zrobi.


*Marc*


- Stary, a Ty co taki niemrawy idziesz? Czyżbyś się zakochał? -Geri klepnął kolegę po plecach i zaczął się śmiać.
- Zwariowałeś? Ja nigdy nie będę zakochany. Jestem młody trzeba się bawić -odpowiedział Cesc i pewnie szedł przed siebie.
- Zmienisz zdanie jak się zakochasz. Jak tak będziesz traktować wszystkie kobiety to zostaniesz starym kawalerem -powiedział Alves i pokręcił głową.
Fabregas i jego gadka. Nie dało się tego już słuchać. Nigdy nie tolerowałem tego jak traktuję kobiety, ale nie będę się w to wtrącał w końcu to jego sprawa. Weszliśmy z chłopakami do pobliskiego baru. Atmosfera od razu nam się spodobała, bo wokół było mnóstwo pięknych pań. Zamówiliśmy sobie piwa i rozmawialiśmy o ostatnim meczu. Analizowaliśmy to co możemy poprawić w naszej grze, która ostatnio nie szła nam za dobrze. Chłopaki oczywiście musieli się pokłócić, bo mieli odmienne zdania. A wszystko zaczęło się od tego kto w jakiej formie jest obecnie. Nie chciałem w tym uczestniczyć, dlatego wyszedłem do toalety. Nie mam ochoty wysłuchiwać ich narzekań.
- Dobra Cesc, przestań i tak wszyscy wiemy, że ostatnio grasz słabo - powiedział Alexis i klepnął przyjaciela po plecach.
- Słabo? Ja przynajmniej gram w wyjściowym składzie mój drogi -odburknął mu i zabrał dłoń piłkarza ze swoich pleców.
- Dobra, dobra panowie. Już starczy tego, nie przyszliśmy się tutaj kłócić. Wypijmy za piękne kobiety! -odezwał się Puyol i wziął kubek piwa unosząc go do góry.


*Alexis*


Od jakiegoś czasu denerwuję mnie zachowanie Cesca, a szczególnie to jak zachowuję się wobec Catiny. Bogu ducha winna dziewczyna. On jej nie da spokoju póki Marc się o tym nie dowie, ale nie chce go denerwować. Zresztą Cat jak będzie miała ochotę to sama mu to powie. Trzeba mieć na niego oko, żeby nic złego jej nie zrobił. Dobrze wiem, że on tak łatwo sobie nie odpuszcza dziewczyn. Dojdzie do celu i wtedy je zostawia. Brak słów. Mam w sumie cichą nadzieję, że Bartra w końcu sam dostrze zachowanie Fabsa i przemówi do rozsądku. Chociaż..jemu nie da się przemówić. Od momentu kiedy ostatnia partnerka go zdradziła właśnie tak traktuję dziewczyny. Myśli, że wszystkie są takie same i nie zasługują na nic. Może kiedyś pójdzie po rozum do głowy.


****


Wzięłam gorący prysznic i od razu zrobiło mi się lepiej. Od rana bolała mnie głowa, ale wzięłam jakieś proszki przeciwbólowe i jest już dobrze. Założyłam na siebie szlafrok i otworzyłam szafę z ubraniami. Nawet nie wiedziałam, że tyle tego mam. Po południu miałam wybrać się na zakupy z Shakirą. Poznałam ją niedawno kiedy Pique nas odwiedził. Muszę przyznać, że jest bardzo sympatyczną osobą i mamy wiele wspólnego ze sobą. Od samego początku złapałyśmy wspólny język. Dobrze, że w gronie tych wszystkich facetów znalazła się jedna kobieta. Bo nie zawsze z nimi da się wytrzymać. Przebrałam się i umalowałam, włosy rozpuściłam i trochę wyprostowałam. Można powiedzieć, że jestem prawie gotowa. Jeszcze tylko zejdę zrobić sobie kawę i mogę wychodzić. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poleciałam szybko otworzyć z uśmiechem na twarzy. Szybko on mi zniknął jak zobaczyłam obok blondynki Cesca. Czy on musi być wszędzie? Nie dość, że Marc ma z nim zdjęcia, które wiszą w całym mieszkaniu to jeszcze to.
- Cześć. Co on tu robi? -zapytałam lekko zdezorientowana.
- Fabregas zadeklarował się, że będzie naszym szoferem. Niestety mój się rozchorował i musiał nas ktoś poratować. -odpowiedziała Shaki, a mi właśnie w tym momencie ręce opadły. No pięknie, jeszcze tego mi tu brakowało. Nie mogę jej za nic winić, bo nie wiedziała jak bardzo nie lubię Fabregasa. Z grymasem na twarzy wzięłam torbę i udałam się w kierunku samochodu.
Przez całą drogę panowała cisza, tylko co chwilę czułam wzrok piłkarza na sobie co mnie doprowadzało do szału. Miałam wrażenie, że mnie rozbiera wzrokiem. Pragnęłam tylko trzasnąć drzwiami i wysiąść z tego nieszczęsnego auta.
- Już jesteśmy na miejscu drogie panie -odezwał się Fabs i otworzył drzwi Shakirze, a potem podszedł do moich, ale ja nie skorzystałam z jego pomocy i sama sobie otworzyłam i wyszłam z samochodu. Blondynka tylko spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, ale po chwili się uśmiechnęła.
- Jeśli chcecie to mogę pójść z wami, pomóc coś wybrać - powiedział i poruszył śmiesznie brwiami.
- Nie, damy sobie same radę. - odpowiedziałam i ruszyłam w kierunku galerii.
- Czy mi się wydaję, czy pomiędzy wami coś było lub jest? Jakoś nie widać żebyś za nim przepadała -spytała piosenkarka i spojrzała zaciekawiona na mnie.
- O nie. Pomiędzy nami jest jedna wielka przepaść. Nie chce żeby ten człowiek się do mnie zbliżał, a co dopiero na mnie patrzył. Proszę nie rozmawiajmy o nim, bo na samą myśl niedobrze mi się robi. -odpowiedziałam i złapałam moją towarzyszkę za rękę aby się pośpieszyła. Było tyle sklepów, że miałam wrażenie, że zaraz mi wszystkie stąd uciekną. Obie oddałyśmy się w wir zakupów.


*Cesc*


Zastanawiam się czy ona faktycznie mnie tak nie lubi, czy tylko zgrywa taką niedostępną? Ale muszę przyznać, że mnie to jeszcze bardziej kręci. Dawno nie spotkałem się z taką dziewczyną o którą musiałbym się dłużej starać, zazwyczaj same pchały mi się do łóżka. Ale nie dam za wygraną. Różni się od innych dziewczyn, dlatego chciałbym mieć ją przez krótką chwilę tylko i wyłącznie na swoją własność. Musi tylko dać mi dojść do słowa i nie uciekać tak ode mnie. Przecież nie jest ze stali, da się ją jakoś urzec. Jestem tego pewien.

_________________________________

Przybywam tutaj z nowym rozdziałem! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Czekam na wasze komentarze i opinie, czy może też sugestię, które bardzo mnie motywują :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział I

Na lotnisku już czekał na mnie mój brat. Z daleka tylko widziałam jak się do mnie szczerzy, a po chwili mocno przytula. Wziął ode mnie te ciężkie bagaże i zaprowadził do samochodu.
- Siostra! Ale Ty wyładniałaś. - patrzył na mnie z wielkim podziwem, a uśmiech z jego twarzy nie znikał.
- Przestań. Ty pewnie nie możesz się opędzić od tłumu fanek co? - szturchnęłam go lekko i zaśmiałam się.
- Strasznie się cieszę, że zamieszkasz w Barcelonie. Wieczorem urządzam małe przyjęcie. Poznasz moich znajomych i piłkarzy Barcy na pewno ich polubisz. Może się z kimś bardziej zakolegujesz. - spojrzał na mnie, a ja już znałam ten wzrok, pewnie chce mnie zeswatać z którymś z jego kolegów z drużyny. O nie! Może to sobie wybić z głowy. Nie przyjechałam tu szukać miłości, chciałam oddać się pracy.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Muszę przyznać, że dom Marca wyglądał imponująco. Wielki z ogrodem i basenem. Już wiedziałam gdzie będę spędzała wolny czas.
- Chodź pokażę Ci Twój pokój. -powiedział i otworzył drzwi do jednego z pomieszczeń.
Pokój był fantastyczny! Z balkonem i widokiem na morze, coś pięknego. Był urządzony dokładnie tak jak sobie to wyobrażałam. Mój brat lubił mnie rozpieszczać, trafił idealnie w mój gust! Podbiegłam do niego i złożyłam na jego policzku buziaka i mocno go przytuliłam.
Nie miałam za dużo czasu, bo zaraz mieli przyjść goście, a ja musiałam się jeszcze wykąpać i przebrać w coś ładnego. Nie traciłam więc czasu i nalałam sobie gorącej wody do wanny i chociaż na chwilę się odprężyłam.


******


Przyznam, że było dla mnie to dość krępujące. Zaraz wejdzie tłum nieznanych mi twarzy, a ja będę się czuła jak piąte koło u wozu. Muszę to jakoś przeboleć w końcu w każdej chwili będę mogła powiedzieć, że się źle czuję i pójść do pokoju. Słyszałam już głosy dobiegające z dołu to była oznaka, że goście powoli przychodzą. Wzięłam głęboki oddech i zeszłam po schodach.
- O jest i moja piękna siostrzyczka! -powiedział Marc i wyciągnął do mnie dłoń. Zaczął mnie przedstawiać po kolei swoim kolegom. Było ich tak dużo, że nawet nie zapamiętałam ich imion.
- No, no jest na czym oko zawiesić -powiedział Cesc i zaczął gwizdać.
- Nawet nie próbuj! To jest moja siostra, a Ty masz zakaz zbliżania się do niej! - odburknął Marc i pogroził przyjacielowi palcem.
Czułam się dziwnie. Wszyscy się znali, a ja chodziłam jak zbłąkana owca. Podeszłam do barku żeby napić się czegoś i trochę wyluzować. Byłam za bardzo spięta.
- O Ty jesteś siostrą naszego Bartry? Catina, tak? -usłyszałam męski głos i odwróciłam się.
- Tak. A Ty jesteś... -nie miałam pojęcia jak nazywa się ten facet, było mi trochę głupio, bo zapewne Marc przedstawiał mnie jemu.
- Ja jestem Alexis Sanchez -uśmiechnął się do mnie szeroko, a po chwili dodał - Może masz ochotę zatańczyć?
Pomyślałam sobie czemu nie. Dawno nie tańczyłam i trochę rozrywki mi na pewno nie zaszkodzi. Miałam tylko nadzieję, że nie będę skrobać marchewek nowo poznanemu znajomemu. Już po chwili szaleliśmy na parkiecie jak większość tutaj zgromadzonych. Od tych obrotów aż kręciło mi się w głowie, ale nie dawałam za wygraną. Nie chciałam tak szybko wymięknąć. Co jakiś czas tylko chodziliśmy żeby napić się czegoś.
- Odbijany! -usłyszałam kolejny męski głos, nie miałam pojęcia kim był ten mężczyzna, chociaż wyglądał znajomo.
Na początku tańczyło się całkiem przyjemnie, ale potem zaczął być coraz bardziej nachalny co mi się nie podobało. Jego ręce zaczęły zjeżdżać coraz niżej, aż znalazły się na moich pośladkach. Co chwilę musiałam je z nich zabierać. Potem obrócił mnie tak, że tańczyłam tyłem do niego. Zaczął mnie dotykać po całym ciele, nie krepował się i nie patrzył jaką część ciała dotyka czy to biust czy tyłek. Nie wytrzymałam już i wyrwałam się mu, on szybko złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie i znów dotykał po ciele.
- Zostaw mnie w spokoju! Nie jestem zabawką, którą możesz się pobawić, a potem rzucić. Przykro mi zły adres mój drogi.
Byłam tak zdenerwowana, że nie da się tego opisać. No facet ma tupet, nie dam sobą tak pomiatać. Ledwo mnie zna, a już chciałby nie wiadomo co zrobić, jeszcze chwilę i zaciągnąłby mnie do łóżka. Muszę się uspokoić i ochłonąć, bo czuję że zaraz eksploduję.

- Oj Cesc, mówiłem Ci nie tykaj się siostry młodego to Ty nie rozumiesz. Zaraz mu się poskarży i taki będzie tego finał. Nie musisz mieć każdej. - powiedział Gerard i poklepał przyjaciela po plecach.
Ten tylko pokiwał głową i odszedł oburzony. Nie mógł pogodzić się z tym, że jakaś dziewczyna mogła go odtrącić. I dobrze wiedział, że nie da za wygraną.


*****


Obudziłam się dość wcześnie. Pomimo, że dużo nie wypiłam to bardzo chciało mi się pić. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół do kuchni. Siedział tam Alexis, którego poznałam ostatniego wieczoru. Uśmiechnęłam się do niego i usiadłam obok.
- Kac męczy? -zaśmiał się i szturchnął lekko w ramię.
- Mnie nie, ale ich na pewno tak -wskazałam na piłkarzy którzy leżeli w różnych miejscach w pokoju ledwo przytomni. Oboje się zaśmialiśmy.
- Szkoda, że Cesc tak szybko mi Ciebie wczoraj porwał do tańca. -piłkarz trochę posmutniał, ale po chwili znów na jego twarzy zagościł uroczy uśmiech.
- A daj spokój, nawet mi nie mów o nim. Zanim mnie porwał nawet jego imienia nie znałam w sumie to i lepiej. -lekko oburzona wzięłam łyk wody.
- A co tym razem zrobił? -Sanchez spojrzał na mnie tak jakby to było już normą.
- Nawet nie chce mi się rozmawiać na jego temat. Mam nadzieję, że go nie będę musiała oglądać -przewróciłam oczami i ponownie wzięłam łyk wody.
Niestety chyba za bardzo się przeliczyłam, bo właśnie do kuchni wszedł ten cały Cesc. Na sam jego widok zrobiło mi się słabo. Nie lubiłam takich facetów co myślą, że mogą mieć każdą. Może i był przystojny, ale do tego jaki głupi. Spojrzałam na niego z pogardą, a ten uśmiechnął się i puścił mi oczko. Bezczelny! Chyba nie pamięta tego jak wczoraj się wobec mnie zachowywał. Pokręciłam głową, wstałam z krzesła i wyszłam. Szłam tak szybko, że nie patrzyłam się pod nogi i potknęłam się o jakiś kabel. Poczułam tylko ból i nic więcej.
- Nic Ci nie jest? Może Ci pomóc? -usłyszałam głos Cesca.
- Nie, nie! Ty to mnie zostaw lepiej w świętym spokoju, bo zaraz sobie przez Ciebie zrobię coś w drugą nogę, albo rękę. -zdenerwowana odepchnęłam piłkarza i próbowałam sama wstać, niestety bez rezultatu. Po chwili zebrało się wokół mnie tłum piłkarz. No jeszcze mi tego brakowało. Na szczęście zobaczyłam swojego brata, który zaniósł mnie i położył na łóżko. Nie było to chyba nic poważnego, bo ból powoli ustępował, ale przez chwilę nie mogłam stanąć na prawą nogę. Marc chciał już dzwonić po lekarza, ale jakoś przekonałam go, że nic mi nie jest. Zresztą noga nie puchła, więc to na pewno nic poważnego nie było. Zwykły nieszczęśliwy upadek. Jestem tu jeden dzień, a już zrobiłam wokół siebie zamieszanie. Pewnie teraz każdy myśli, że jestem niezdarą i do tego rozkapryszoną, bo nie dałam się nikomu dotknąć. Położyłam się i tak usnęłam.


*Marc*


Bardzo się wystraszyłem widząc leżącą siostrę na podłodze. Dobrze, że to nic takiego, ale byłbym bardziej spokojny gdyby zbadał ją lekarz. Niestety jest tak samo uparta jak nasz ojciec. Chyba każdą cechę odziedziczyła po nim. Na wczorajszej imprezie też mało co ją widziałem. Mam nadzieję, że dobrze się bawiła i nic złego się nie działo. Widziałam jak rozmawia z Alexisem. Może coś z tego będzie? To dobry chłopak, pasowaliby do siebie. Mam tylko nadzieję, że Cesc się do niej nie dobierał. Jest on moim przyjacielem, ale wiem jak traktuję dziewczyny i wolę żeby od Cat trzymał się z daleka. Nie dam mu jej skrzywdzić. To nie jest facet dla niej. Zresztą dałem mu jasno do zrozumienia, że ma się do niej nie zbliżać. On nie umie rozmawiać z kobietami. On od razu musi zaciągnąć je do łóżka. Nie przepuści żadnej, która mu się spodoba. Bardzo kocham moją siostrzyczkę. Pomimo, że jest już dorosła to będę się opiekował nią jak małym dzieckiem. Kiedyś dużo przeszła przez pewnego mężczyznę i nie chce żeby tutaj znów przez to przechodziła.

______________________________

No i pierwszy rozdział mam za sobą. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Czekam na wasze opinie :)

Prolog

Pakowałam swoje rzeczy, nigdy nie lubiłam tego robić. Masa ubrań, butów i innych rzeczy warlały się po pokoju. Jednak nie myślałam teraz o tym. Właśnie dostałam się do wymarzonej pracy. Pracy, która może otworzyć mi drzwi do kariery. Nie było mi przykro, że wyjeżdżam, wręcz przeciwnie cieszyłam się, że w końcu zmienię otoczenie. Miałam tutaj sporo znajomych, ale na żadnym z nich nie mogłam jakoś szczególnie polegać. Nagle usłyszałam dźwięk telefonu, szybko podbiegłam do niego aby odebrać.
- Witaj księżniczko! Spakowana? -usłyszałam głos swojego brata.
- Już jestem prawie gotowa, jeszcze tylko kilka rzeczy i mogę ruszać! -z uśmiechem na twarzy powiedziałam i spojrzałam się na wszystkie walizki.
- To dobrze. Będę czekał na Ciebie na lotnisku. Trzymaj się i uważaj na siebie!

Mój brat należy do osób bardzo opiekuńczych. Jest starszy ode mnie o 3 lata, ale zawsze traktuję mnie jak swoją małą siostrzyczkę. Jest piłkarzem FC Barcelony, gra w obronie ma na imię Marc. Dopiero rozwija skrzydła, ale ja wiem, że w przyszłości będzie kluczowym zawodnikiem Dumy Katalonii. Już teraz jest świetny, więc to tylko kwestia czasu.
Minuty uciekały, a ja jeszcze nie uporałam się z zamknięciem tej gigantycznej torby. Kilka razy musiałam na nią siadać i upychać wszystko by móc ją jakoś zamknąć. Po wielu trudach w końcu mi się to udało i mogłam spokojnie opuścić dom w którym mieszkałam. Taksówka już na mnie czekała, więc szybkim krokiem zabrałam wszystko i wyszłam na zewnątrz. Po drodze zerkałam na całą panoramę Malagi. Stojąc na światłach moją uwagę przykuła jedna z par. Siedzieli obok siebie w objęciach, pochłonięci tylko i wyłącznie sobą trzymając się za ręce. Nie widzieli świata po za sobą. Przypomniało mi się jak ja byłam kiedyś tak szaleńczo zakochana, szczęśliwa i oddana swojemu partnerowi. Niestety nie miałam szczęścia do mężczyzn, kiedy się z nim przespałam po prostu mnie zostawił. Od tej pory jestem bardzo ostrożna i w zasadzie nie wchodziłam w żaden poważniejszy związek. Westchnęłam sobie cicho i włączyłam swoją ulubioną piosenkę. Samochód zatrzymał się, oznaczało to że jestem już na miejscu. Taksówkarz pomógł mi wyjąć bagaże i szybko udałam się na odprawę. Pomyślałam, że to będzie przygoda mojego życia. Oddam się zupełnie w wir pracy i na niej skupię swoją całą uwagę. Ale czy tak na pewno będzie?

_______________________________________

Witam! Postanowiłam, że od nowa zacznę pisać opowiadania. To jest krótki wstęp do tego co się będzie działo w kolejnych rozdziałach. Możecie też zapoznać się z bohaterami. Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu! Czekam na wasze opinie. Pozdrawiam :)